„Wszystko się zaczęło w pewien majowy poranek może pięć lat temu. „Chodź, chodź…szybko … coś zobaczysz” – usłyszałam nawoływanie Pawła gdzieś sprzed domu. Tym razem mój mąż wrócił z biegania nie sam. Towarzyszący mu czarno-biały pies o błękitnym spojrzeniu miał adresówkę. Majlo wrócił do właścicieli, ale do mnie razem z nim wróciło moje dawne, nieco przykurzone marzenie z dzieciństwa…o psie…Majlo nadtopił też nieco serce mojego męża.
Od ponad 20 lat biegamy, jeździmy na rowerach, chodzimy po górach, nie mamy telewizora, od jakiegoś czasu mieszkamy na wsi – pierwotna rasa ludzi potrzebuje pierwotnej rasy psa.
No cóż – mamy w domu starszą kocicę o imieniu Nochal, która nigdy nie mieszkała z psem. Co więcej, nasza córka panicznie boi się psów – każdej wielkości, rasy , w każdym wieku. Potrafi mieć napady panicznego lęku przy kontakcie z psem. To stare, niezwykle traumatyczne przeżycia z okresu wczesnego dzieciństwa.Syn z kolei bardzo chciałby „mieć psa”.
Szukam hodowli. Przypadkiem – podobno nie ma przypadków – trafiam na stronę Justyny. Nie wiem jak Was, ale mnie ta strona nieustająco zachwyca. To nie jest strona stworzona do sprzedaży psów. To strona o życiu i pasji. Tu każdy pies, kot, kucyk to odrębna istota z imieniem i charakterem.
Rodzinna narada jesienią 2014 roku i … dzwonię. W zimie planowany jest pierwszy miot Misji. Rezerwuję szczeniaka jako pierwsza. Mam wrażenie, że Justynka nie potrzebuje ogłaszać się na portalach. Większość szczeniąt jest zarezerwowana przed swoimi narodzinami.
22 grudnia 2014 Misja rodzi 6 szczeniąt – wśród nich Anandani (w języku Indian – radość), nasza haszcza sunia. Wesoła, baaaaardzo energiczna, cwana za dwie, kochająca nas ogromnie ale od czasu do czasu jakby przygłucha („do mnie mówisz???”). Jest taka jak jej imię – latająca radość. Kiedy po kilku dniach nieobecności wracam do domu Ana potrafi niemal kręcić w powietrzu piruety i salta na powitanie. Ma też wspaniałą cechę (Justynka mówi, że to nic nadzwyczajnego – wszystkie Takuny tak mają), którą widać przy spotkaniach z agresywnymi psami. Wobec agresji innych psów zachowuje absolutnie kamienny spokój. Myślę, że w ten sposób uniknęliśmy kilku potyczek.
Po roku … Córka nie boi się psów. Chyba po woli zaczyna je kochać(to się nazywa dogoterapia). Syn dowiedział się co to znaczy być odpowiedzialnym za słowa i decyzje – posiadanie psa jest cudowne ale również wymagające… Paweł ma przyjaciółkę do biegania (na tę się zgadzam). Ja mam całkiem zwariowaną,wielozadaniową psicę…
We wszystkich – i tych zupełnie banalnych i trudnych sytuacjach związanych z psem Justyna zawsze nam pomogła. Ekspert radzi J. Jak znajduje na to czas – nie wiem, może nie każdy nowy właściciel Takuny pyta tak często jak ja 😉
Teraz czekamy na złotego chłopaka z drugiego miotu Misji – New Year Mieczysław w skrócie „Miecio”. Eh…tegokawalera to już napewno tak nie rozpuścimy … ;)”