Skrajnie wychudzony i chory błąkał się kilka miesięcy w dzielnicy pełnej wielkich willi i drogich samochodów. Kiedy trafił do nas był tak sparaliżowany strachem, że przez dwa dni niemal nie schodził z legowiska.
Miesiąc później był nie do poznania – przestał bać się psów, zaczął chodzić za nami krok w krok, dopominać się o pieszczoty, reagować na imię. Zagrał w reklamie telewizyjnej salonu meblowego.
Któregoś dnia, kiedy ćwiczyłam komendy z psami Moris stanął obok, przyglądał się i… zaczął robić to, co psy. Wtedy zainteresowałam się szkoleniem kotów i postanowiłam spróbować z Morisem. Ćwiczymy posłuszeństwo i skoki – obojgu nam sprawia to wielką frajdę. 🙂
Moris w mig rozkochuje w sobie ludzi 🙂 Jest bardzo inteligentnym, miłym i wesołym kotem.