Dlaczego warto iść z psem na szkolenie? Gdzie szukać tresera? Jak wybrać dobrą szkołę dla naszego psa? Szkolenie dla psa czy pies dla szkolenia???
Moją pasją są psy i co za tym idzie ich socjalizacja i uczenie różnych zachowań. Ci, którzy znają mnie i moje stado wiedzą jak dużo pracy wkładam w wychowanie Takun. Odchowanie każdego miotu to mnóstwo godzin mojej pracy, nieprzespane noce, dużo emocji, dużo doświadczenia, bo każdy pies czegoś mnie uczy.
Ludzi, którzy biorą ode mnie psy bardzo zachęcam do kontynuowania nauki, podkreślam jak ważne jest budowanie zaufania i poczucia bezpieczeństwa u psa, przekazuję instrukcje jak dalej postępować z pieskiem. Jedni słuchają bardziej, drudzy mniej 😉 Jedni uczą psy sami, inni idą do psich przedszkoli, do czego bardzo zachęcam, jeszcze ktoś inny idzie na indywidualne szkolenie do szkoły dla psów. Trzeba jednak pamiętać, że TRESER TRESEROWI NIE RÓWNY.
Zanim zdecydujemy się na konkretne szkolenie z naszym psem porozmawiajmy ze swoim hodowcą, znajomymi, sąsiadami. Może ktoś poleci nam sprawdzonego tresera. Następnie zwróćmy uwagę na to jakie doświadczenie ma szkoleniowiec, czy zna naszą rasę, czy pracował z psami naszej rasy, a jeśli tak to jak pracował i z jakim skutkiem. Czy jest otwarty na rozmowy czy wszystkie psy szkoli tak samo. Czy lubi naszego psa? Czy nasz pies go lubi??? Czy po szkoleniu czujemy, że i my, i pies jesteśmy zadowoleni, zmęczeni i mamy nową wiedzę i plan działania? Czy szkoleniowiec usilnie namawia nas na częste przyjazdy do siebie czy zachęca do samodzielnej pracy z naszym psem między zajęciami? Czy między nami a szkoleniowcem jest nić porozumienia i wspólny cel?
Są szkoleniowcy, którzy „czują” naszego psa, znają specyfikę rasy, jej przeznaczenie i predyspozycje. Są treserzy, którzy każdego psa szkołą w ten sam sposób. Są treserzy, którzy słysząc o husky na szkoleniu od razu mówią stanowcze nie, „bo tych psów się nie da nauczyć”.
Są też behawioryści, którzy znajdą problem u każdego psa, nawet gdy problemu nie ma 🙂 Dzisiaj zobaczyłam kolejny post behawiorysty, który usilnie każdego psa chce przekonać do wejścia na wysoką przeszkodę (tym razem malutkiego „kanapowego” pieska), dla psa nienaturalną i każdy pies potrzebowałby mniej lub więcej czasu, żeby się do ‚czegoś takiego’ przekonać. Moja wyszkolona Misja też musiałabym się z tym najpierw zapoznać, żeby zacząc na tym ze mną pracować. I nie uważam, że to oznacza, że Misja ma problem. Ona nie jest głupia i zanim wejdzie na coś, czego nie zna musi to poznać. To naturalne.
Nie szukajmy problemu tam, gdzie go nie ma.
Justyna Wydra 3.11.2016